Polskie siatkarki przegrały w belgijskiej Gandawie z Serbią 1:3
Polska; Joanna Wołosz, Magdalena Stysiak, Agnieszka Korneluk, Magdalena Jurczyk, Olivia Różański, Martyna Łukasik, Maria Stenzel (libero) – Monika Fedusio, Monika Gałkowska, Katarzyna Wenerska, Weronika Szlagowska, Aleksandra Szczygłowska (libero), Kamila Witkowska.
Serbia: Maja Ongjenovic, Tijana Boskovic, Mina Popovic, Jovana Stefanovic, Aleksandra Uzelac, Bianka Busa, Aleksandra Jegdic (libero) - Sara Lozo, Katarina Lazovic, Maja Aleksic.
Porażka z Serbkami sprawia, że biało-czerwonym będzie niezwykle trudno zająć pierwszą lokatę w grupie A. A to jednocześnie może oznaczać też wcześniejsze spotkanie w fazie pucharowej z Turcją, która swoje mecze rozgrywa w Duesseldorfie. Po fazie grupowej cztery najlepsze zespoły z Belgii i Niemiec zmierzą się w 1/8 finału, a następnie w ćwierćfinale.
Oba zespoły zaczęły dość nerwowo, ale szybciej na właściwe tory wjechały polskie siatkarki, które szybko zaczęły powiększać przewagę. Mistrzynie świata w pierwszym secie raziły liczbą błędów, aż sześciokrotnie zepsuły zagrywkę i cztery razy pomyliły się w ataku. Polki mało skutecznie grały w kontrataku, ale też nie musiały zbyt wiele się wysilać, by wygrać tę partię. Po ataku Olivii Różańskiej i asie serwisowym Martyny Łukasik biało-czerwone prowadziły już 17:10. Zdezorientowane Serbki spoglądały bezradne to na siebie, to w kierunku ławki trenerskiej, ale doświadczony szkoleniowiec Giovanni Guidetti nie był w stanie pomóc swoim podopiecznym.
Jedyny problem polskiej drużyny stanowiła Tijana Boskovic. Znakomita atakująca skończyła siedem z 10 ataków, ale to nie mogło zmienić losów seta. W końcówce Serbki obroniły trzy setbole, ale przewaga Polek była na tyle bezpieczna, że mogły sobie pozwolić na mały przestój. Ostatni punkt zdobyła Magdalena Stysiak.
Kilka minut przerwy wystarczyło, by role na parkiecie się odwróciły. Rozdrażnione Serbki zabrały się do pracy i Stefano Lavarini już po kilku pierwszych akcjach musiał poprosić o czas. Podopieczne Guidettiego były już jednak rozpędzone i już w połowie odsłony było wiadomo, że Polki nie będą w stanie odrobić strat.
Przy stanie 16:9 dla Serbii miała miejsce najdłuższa, bo trwająca kilkadziesiąt sekund akcja. Polki nie skończyły aż ośmiu ataków, a przy ostatniej próbie Łukasik została zablokowana. Lavarini desygnował na parkiet Monikę Gałkowską i Katarzynę Wenerską, po to, by Joanna Wołosz i Stysiak mogły nieco odetchnąć przed kolejnymi setami.
Dopiero w trzecim secie kibice w Gandawie, wypełnionej głównie polskimi kibicami, obejrzeli mecz na poziomie dwóch czołowych drużyn Starego Kontynentu. Obie drużyny częściej punktowały po swoich akcjach, a nie po błędach rywalek. Biało-czerwone wygrywały 16:13, ale mistrzynie świata szybko przejęły inicjatywę i coraz lepiej wyglądały w ataku.
Wydawało się, że dobra gra w pierwszej części tej partii została zaprzepaszczona, bowiem po dwóch skutecznych akcjach Boskovic Serbki prowadziły 20:18. Po chwili Stysiak uderzyła w aut, ale zasygnalizowała, że piłka przeszła po palcach rywalek i wideoweryfikacja pokazała, że polska atakująca miała rację. Do końca partii trwała walka punkt za punkt, przy stanie 23:23 Maja Aleksic uderzyła po skosie nie do obrony, a chwilę później przy pierwszym setbolu Różański "nadziała" się na blok.
Siatkarki z Bałkanów czuły się coraz pewniej na parkiecie i w kolejnej odsłonie też miały kontrolę nad meczem. Boskovic w ataku wspierała Maja Aleksic wprowadzona w trzeciej partii. Wynik do połowy seta był sprawą otwartą, po akcjach Stysiak i Łukasik rywalki prowadziły tylko 12:10 i... na tym emocje się skończyły. Potem w polskim zespole nastąpiła niemoc w ataku, a Boskovic kończyła piłkę za piłką, zdobywając w całym meczu 30 punktów. Serbki bez kłopotów utrzymały kilkupunktową przewagę, tym bardziej, że w końcówce Polkom zabrakło już wiary w sukces.
Serbia po trzech zwycięstwach jest już pewna udziału w 1/8 finału.(PAP)
autor: Marcin Pawlicki